Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom IV/XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 60 ]
XII.

 Dom zdrowia doktora Giroux w Loigny, położony w bardzo malowniczej okolicy pod samem miastem w niczem nie przypominał smutnego przeznaczenia swego, owszem, podobny był do wielkiej rezydencyi pańskiej, otoczonej wspanialej utrzymywanym parkiem.
 Jedyna rzecz tylko mogła nieco razić mianowicie okna zaopatrzone w mocne kraty z wyjątkiem okien prywatnego mieszkania dyrektora.
 Doktór Giroux, mając do pomocy trzech asystentów i liczny personel służbowy liczył lat pięćdziesiąt i był kawalerem.
 Nabył ten zakład za dwieście tysięcy franków, pro[ 61 ]wadził go od lat dwudziestu ośmiu i postawił na stopie pierwszorzędnych tego rodzaju przytułków.
 Mówiono o nim wiele dobrego, lubo byli i tacy, którzy, wprawdzie po cicho, opowiadali rzeczy niezbyt pochlebne.
 Szeptano o uwięzieniach samowolnych, o usługach wyświadczanych bogatym rodzinom, pragnącym za jaką bądź cenę pozbyć się niedogodnych im członków wreszcie pomieszczaniu w zakładzie ludzi zupełnie zdrowych pod pozorem obłąkania.
 Wersje te doszły nawet do ucha władzy, która wyznaczyła komisyę, przeprowadziła śledztwo, lecz nie znalazłszy nic podejrzanego, uznała doktora Giroux za ofiarę zazdrosnych i niechętnych mu kolegów.
 Doktór Giroux, jako specyalista, ceniony był wielce i położonych zasług nikt mu nie odmawiał. Był bogatym i miał jeden tylko cel w życiu zaokrąglić cyfrę swego majątku do trzech miljonów franków. Po urzeczywistnieniu tego marzenia miał zamiar sprzedać zakład, wycofać się z interesów i oddać się zaspokojeniu jedynej namiętnosci, jaką były dalekie podróże.
 Pomimo powodzenia w całem swem życiu, miał on jednak jedno wielkie zmartwienie.
 Młodszy brat jego Piotr, również lekarz, bardzo inteligentny strwoniwszy odziedziczoną po rodzicach schedę skończył karyerę smutnie, wplątany bowiem w sprawę o otrucie i dzieciobójstwo, został skazany przez sąd na dziesięć lat cieżkich robót.
 Dzięki milczeniu dzienników wyrok ten niebył nikomu wiadomy w Joigny, a okoliczność ta ułatwiła doktorowi, po powrocie brata z Nowej Kaledonii uwolnienie go za pośrednictwem swych stosunków od dozoru policyjnego i uzyskanie pozwolenia pozostawienia go przy sobie w charakterze sekretarza zakładu.
 Zresztą Piotr prawie nie pokazywał się nigdzie, pędził życie domowe i nikt ani w zakładzie ani też w mieście o jego przeszłości nie wiedział. Od czterech lat zajmował te posadę u brata i nic nie upoważniało do przypuszczenia by spokój jego został kiedykolwiek naruszony. Nieszczęśliwy spał zaspokojnie, zapomniawszy zupełnie o swych towarzyszach Numejskich. Wybiła godzina trzecia po po[ 62 ]łudniu, gdy w tem u drzwi zakładu rozległ się dźwięk dzwonka.
 Odźwierny otworzył drzwi, przez które wszedł człowiek młody, liczący około lat trzydziestu, przystojny i ubrany bardzo szykownie.
 — Czy to tu dom zdrowia doktora Renego Giroux? — zapytał.
 — Tak panie — odrzekł odźwierny.
 — A pan Piotr Giroux mieszka tu?
 — Tu, panie.
 — Zastałem go w domu?
 — Pan doktor jest u siebie. Niech pan będzie łaskaw idzie w te drzwi — odrzekł odźwierny, wskazując je gościowi.
 W przedpokoju przybyły wręczył lokajowi swój bilet wizytowy i po chwili wprowadzony został do gabinetu.
 — Pan wicehrabia Grancey — zapytał Piotr Giroux przy byłego.
 — Tak, panie.
 Lekarz usłyszawszy te dwa wyrazy drgnął. Zdawało mu się, że słyszał ten głos, że jest on mu znanym, ale gdzie.
 — Raczy pan spocząć — rzekł do gościa i objaśnić o celu swej wizyty.
 — W tej chwili go wyjaśnię, lecz pozwoli pan, że pierwej zapytam o jedną rzecz.
 — O co?
 — Czy przed kilkoma laty nie przebywał pan czasami w Nowej Kaledonii?
 Piotr Giroux spojrzał na niego przestraszony i obejrzał się, jak gdyby dla przekonania, czy nikt nie słyszał tych słów.
 — Lęka się pomyślał Grancey — więc go mam!
 Giroux spoglądając na gościa, usiłował napróżno przypomnieć go sobie i zapytywał się, co to za człowiek, który zna jego przeszłość i przybywa zakłócić mu życie spokojne poświęcone pracy i pokucie.
 — Ależ... nierozumiem pana — wyjąknął z trudnością. Mylisz się pan.
[ 63 ] — Wcale się nie mylę — odrzekł Grancey. — — Przebywałeś pan w Numei od 1874 do 1885 roku.
 — Proszę pana, mów pan ciszej rzekł Giroux głosem zdławionym. Kto pan jesteś i czego chcesz odemnie?
 — Uspokój się pan — odrzekł Grancey z uśmiechem — nie przychodzę w złym zamiarze i zachowam pańską tajemnicę i nadal, jak zachowywałem ją dotychczas chyba, że pan sam zmusisz mnie do ogłoszenia jej.
 — Więc pan grozisz — wyjąkał Piotr.
 — Wcale nie. Uważaj mnie pan za przyjaciela jak a przekonasz się, że zasługuje na zauuważałeś w Numei, fanie.
 — Giroux dopiero po tych słowach poznał swego gościa i przypomniał sobie jego nazwisko.
 — Ach! — zawołał — poznaję pana!
 — Potrzebowałeś pan na to wiele czasu, lecz lepiej późno niż nigdy — odrzekł były dependent śmiejąc się.
 — Pan nie jesteś wicehrabią Grancey’em, lecz Gastonem Deprèty.
 — Tak jest i równie jak pan przestępcą kryminalnym. Obaj pełniliśmy w Numei obowiązki infirmerów i żyliśmy z sobą w najlepszych stosunkach. Przypomnij tylko sobie.
 Grancey powstał i podał rękę dawnemu towarzyszowi, który uścisnął ją miękko i szepnął:
 — Przestraszyłeś mnie bardzo...
 — Pojmuję! Siedząc tu w odosobnieniu, żyjąc jak szczur w kręgu sera, sądziłeś, że dachówka spada ci na głowę?
 — Prawda! tak myślałem.
 — Tu Giroux otarł czoło potem zroszone.
 Otuż upewniam cię, że ta dachówka nie będzie ciężką rzekł Grancey.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false