Page:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/229

This page has not been proofread.
PEANY MIŁOŚCI
217
 

Ma — czy nic ma — zła narzędzie.
Nagi. serca będzie kradł.
Kto nie kochał — kochać będzie.
A kto kochał — pójdzie w ślad. — —

Od Wenery k’ tobie, Djano,
Dąży dziew wstydliwych kwiat.
Prosić ciebie im kazano:
„Ustąp Delio — sierp twój zbladł:
Daj, by w mchów szmaragdy w borze
Krwią nie bluzgał ranny zwierz;
Wenus prosi cię w pokorze.
Chce cię zmiękczyć — Boska — wierz!
Nawet (jeśli wstyd twój może)
Błaga, byś przybyła też — —
Patrz: w pomroce już trzy noce
Twoje lasy wstrząsa szum.
Rozkochany, rozśpiewany
Ciągnie najad, faunów tłum,
W wieńce czoła swe ubiera.
Wśród mirtowych brodzi chat,
Patrz: tam Bachus, i Cerera.
I Apollo idzie rad.
Gdybyś dała, nocby cała
Brzmiała w śpiew burzący krew.
Wenus z puszcz twych śle orędzie:
Ustąp Delio — sierp twój zbladł.
Kto nie kochał — kochać będzie,
A kto kochał — pójdzie w ślad — —

Wenus wznosić rozkazała
Na hyblejskich kwiatach tron.
Siędzie na nim przewspaniała —
U nóg Gracye — z obu stron. —