Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/83

This page has not been proofread.

 — Synu, pierwsza część twojej pokuty spełniona. Druga, straszniejsza, zabierze ci tylko parę chwil. Ta, którą kochasz, schroniła się z rodziną na wieś w pierwszych dniach zarazy. Musi umrzeć.
 Antonio był blizki rzucenia się na starca i uduszenia go z wściekłości.
 — Synu, umrze młodo i będzie szczęśliwą, gdyż była czystą, a ty odpokutujesz swą zbrodnię.
 Powiedziawszy to, dotknął ramienia młodzieńca i zniknął. Wtedy niepojęta jakaś siła pchnęła Antonia w ulicę i prosto wiodła go ku bramom miasta. Kiedy przybył do wioski, gdzie mieszkała jego kochanka, zegar bił ósmą.

5.

 Powietrze było ciepłe, łagodne, wonne, prawdziwa noc letnia, kiedy to każda gwiazda na niebie zda się konać z rozkoszy, kiedy księżyc złotą siecią swych promieni zda się oplatać róże, jaśminy i liście w klombach. Szpaler z bzów prowadził do domku białego o zamkniętych okiennicach, który zdala niby wyspa śnieżna unosił się nad morzem zieleni. Wszystko to przy księżycu było śliczne, młode i świeże. Miejsce, stworzone by rozmarzyć się nadzieją, oczekiwać na schadzkę, przechadzać z ukochaną, do poezyi, do rojeń fantastycznych, bez kropli goryczy.

 Na progu don Antonia dźwięk fortepianu wstrzymał. Członki jego drżały tak, że prawie wychodziły ze stawów. Przyszły mu na pamięć całe dzieje jego miłości, długie tęsknoty za duszą, któraby potrafiła zrozumieć przynajmniej cząstkę jego nieszczęść i katusze bezczynnego serca; bo on, Kastylczyk[1], musiał jeszcze kochać, chociaż w walce z wyrzutami sumienia; bo dla niego, Kastylczyka, miłość była warunkiem życia. I przypomniał sobie niewysłowioną dobroć drogiej Maryi, jej troskliwość dziewczęcą, trafiającą mu wprost do duszy i gojącą jej rany, długie

  1. Kastylia — prowincya hiszpańska.