Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom IV/XVIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 83 ]
XVIII.

 — Jakiś człowiek szepnęła Joanna, drżąc cała z trwogi.
 — Zapewne mieszkaniec miejscowy odrzekł Grancey i z całej siły ujął ramie Joanny.
 Nocny wędrowiec podążał naprzeciw nim trzymając grubą pałkę w ręku.
 — Która godzina? — zapytał głosem chrapliwym, zagradzając drogę.
 — Idź swoją drogą! — odrzekł Grancey. — Nie wiem która.
 — Oddajcie pieniądze — zawołał nieznajomy zamierzając się pałką.
 — Boże mój! — krzyknęła przerażona Joanna — na pomoc!... na pomoc!
 W tej chwili ciężka pałka Duplat’a spadła z całą siłą na głowę wdowy. Joanna jęknęła i padła na wznak ogłuszona.
 — Do dzieła zawołał Duplat, klękając przy ciele. — Prędzej, prędzej, zrewidujmy kieszenie. Nie zostawmy nic coby posłużyć mogło do poznania jej osobistości.
 Czynność tę, godni siebie dwaj wspólnicy uskutecznili w kilka sekund.
 — A teraz kończmy z tym trupem rzekł bandyta ty bierz za nogi, ja za głowę i w wodę!
 Podnieśli ciało do urwistego brzegu Sekwany, rozbujali w powietrzu i z całym rozmachem wrzucili do wody.
 — No, przyjemnego spaceru, matko Joanno rzekł Duplat, śmiejąc się.
 Nagle drgnął. Jakiś głuchy szmer dobiegł jego uszu z drugiego brzegu rzeki.
 Po chwili szmer powtórzył się.
 — Czy słyszałeś? — zapytał Duplat swego wspólnika.
 — Słyszałem.
 — Coś tak, jak gdyby ktoś zawiosłował.
[ 84 ] — Może jaki rybak...
 — Tam do djabła!...
 — A nam co może to szkodzić. Jest tak ciemno, że nic widzieć nie mógł, niemamy więc czego lękać się. Prąd szybki... ciało już daleko!... No chodźmy, niemamy już tu co robić i zwrócili się ku Bois le Roi.
 — Nie tędy — rzekł Duplat — pójdźmy tą samą drogą do Melun, będziemy mieli półtorej godziny drogi. O trzeciej odchodzi pociąg do Paryża. Nikt nas tam nie zna, nikt więc nie będzie wiedział o naszej wycieczce nocnej.
 Grancey usłuchał rady Duplata.
 Umiarkowany dotychczas wiatr wzmagał się szalenie z każdą niemal chwilą dmąc coraz gwałtowniej i zasypując drogę śniegiem.
 Gdy około drugiej po północy wspólnicy przybyli do Melun, byli utrudzeni w najwyższym stopniu, bezpieczni jednak od wszelkich podejrzeń.
 O czwartej powrócili do Paryża. Pozostawał już teraz do wykonania tylko jeden i ostatni akt dramatu, ułożonego przez Grancey’a.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false