zdumieniem, każdy zawód — zupełnie nową rozpaczą. Cierpienie do niej nie pasuje, nie wyszlachetnia jej, nie uczy wyrzeczenia. Cierpienie ją dezorjentuje. Nie umie wyciągnąć żadnych wniosków z tego, że jest w nędzy. — Stacza się wciąż niżej, staje się nieśmiała i niepewna, czuje się czemś niższem wobec każdego, trochę winnem.
Raz spotkała człowieka, z którego śmiała się kiedyś, gdy mówił o niesprawiedliwości i okrucieństwie świata. Widząc jej opuszczenie i smutek, powiedział ze współczuciem: „Teraz dopiero poznała pani prawdę życia, teraz pani rozumie, co to jest krzywda i niesprawiedliwość“. Emilja się zdziwiła. — Ja?... Ja właśnie nic nie rozumiem. Ja myślę, że może niektórzy stworzeni są nawet do cierpień i przeciwności... I tylko tego nie wiem, dlaczego to mnie spotkało.