W noc miłosną, w której cieniu
Życie wziąłeś, życie-ś dawał,
Przy spokojnem świec jaśnieniu
Dziwnych uczuć wzbiera nawał.
Już cię ciemność nie okrywa,
Swoim mrokiem nie osłania,
Nowa żądza cię porywa
Szczytniejszego zapładniania.
Żadna oddal cię nie trwoży,
Czar cie wabi, żenie czar,
Szukasz światła coraz skorzej
I ćmą lecisz w jego żar.
Umrzej i się odrodź znów!
Smętnym gościem będziesz
Tu na ziemi, gdy tych słów
Treści nie posiędziesz.
Czy słyszysz ten dźwięk, przez zaklętego nocnego ptaka gdyby wśpiewany do pokoju, w którym ktoś kona? Powiadają, iż napisał go w noc zgonu Krystyny Vulpius. Rzeczywiste zdarzenie duszy, jakież słowa zdołałyby je wyrazić, jak nie zaczarowane! Przychodzi chwila i z tysiąca podobnych sobie wyciska soki, wdziera się do jaskini przeszłości, i z tysięcy ciemnych odrętwiałych chwil, co się na jej powstanie złożyły, wytryska całe ich światło: czego nie było tu nigdy, co się nie działo nigdy, oto jest teraz, oto dzieje się teraz, jest teraźniejszością, więcej niż teraźniejszością; co nigdy nie znajdowało się razem, je st teraz razem, jest teraz pospołu, stapia w jedną całość żar, blask i życie. Krajobrazy duszy są przedziwniejsze od krajobrazów ugwiażdżonego nieba: nietylko jej drogi mleczne usiane są tysiącami gwiazd, lecz także otchlanne jej cienie, mroki jej są tysiąckrotnem życiem, życiem o takiej zwartości, iż postradało swe światło, stłu-