Page:Dusze z papieru t.1.djvu/138

This page has been proofread.
134
 
 

przypomni rzeczywistość sapiący z nadmiaru tłustości Książę Wojewoda.

W otoczeniu swojem jest przeto zajmujący rozpustny poeta, na tle tego niezmiernie barwnego roja motyli stanisławowskich; w dyskursie z Radziwiłłem, o którego korpulentną figurę oparł się chudy Starościc, w towarzystwie tych figur, które po scenie chodzą, świetnie przez Nowaczyńskiego malowane, na tle jednej strony epoki, doskonałemi nakreślonej barwami, wśród kilku chwil gorączkowych czasów, oddanych doskonale.

Razem wziąwszy, chwali się bardzo Nowaczyńskiemu odbycie wędrówki wśród ludzi stanisławowskiej epoki, choć »Starościc ukarany« jest tylko zbiorem świetnych szkiców z tej wędrówki; łatwiej bowiem jest Nowaczyńskiemu opisywać ludzi i wypadki i poruszać niemi wedle fantazyi bujnej i barwnej, niż kazać im żyć tą wszystką pełnią życia, którą żyli. Na spełnienie takiego żmudnego zadania, na wymierzanie całości, na budowanie kształtów osób, na wznoszenie rusztowania pod sceniczną budowę — jest autor »Małpiego zwierciadła« zbyt... nerwowym essaistą, fejletonistą zbyt barwnym, indywidualnością tego rodzaju, która ręczyć za siebie nie może, że w ciągu roboty, tej »solidnej«, po dziesięćkroć razy nie odbiegnie od tematu dla wtrącenia uwagi, dla złośliwego »głosu