Page:Dusze z papieru t.1.djvu/183

This page has been proofread.
179
 
 

sany wielką literą, przeniesiony w poetycką strefę.

W pierwszym epizodzie człowiek »szlachetny (użyjmy dramatycznej terminologii z XVIII wieku) zabija siostrę »nieszlachetną, bo jego »szlachetność« nie może znieść jej nieszlachetności. Oficyalnym pozorem, zapisanym na rachunek Molocha-miłości jest wykrzyknik mordercy: »ja twojej duszy nie dam zgubić«. Scenicznym motywem — bo tamten jest za chłodny i obliczony na dłuższą metę — jest to, że siostra obraża nieobecną narzeczoną brata, jego miłość; wszystko razem jest nieco naiwne; Moloch dostał na pożarcie ofiarę z dość błahego powodu; w tym wypadku nikt się nie wysilił ani życie operujące na bardzo, bardzo stary sposób szlachetnym bratem i nieszlachetną siostrą, ani autor, pomagający sobie na wszelki sposób, aby udowodnić przecież, że Moloch miłości jest straszliwym, pożerającym wedle biblijnego przepisu dziewice i młodzianków. A to jest melodramatyczne; śmierć przyszła na scenę niewiadomo po co, miłość obrażona nie żądała takiej ofiary i byłaby jej nie dostała, gdyby autor nie był pomysłowy, idąc na rękę Molochowi.

Człowiek musi zabić drugiego, lecz na scenie jest kilka osób, figur z suterynowej noweli, któreby przeszkodziły w zrobieniu ofiary Molo-