rych można opowiadać bez końca; na tej wędrówce, po której zostają neurastenicy, złamane wielkości z histeryą, albo wielcy aktorzy. W tym biednym, nieszczęśliwym światku przeżyła Gostyńska lat sześć, zanim się w roku 1880 nie dostała na scenę lwowską, na której odtąd nie przerwanie, przez lat trzydzieści, gra na chlubę tej sceny i własnej wielkości.
Człowiek tej miary i tego umysłu, co Jan Dobrzański, odczuł w młodziutkiej aktorce skarby talentu; w rzeszy świetnych aktorów tego czasu młode dziewczę znalazło się zupełnie na miejscu, a siła i oryginalność talentu sprawiła to, że Gostyńska musiała stanąć odrazu w pierwszym rzędzie. Przyznała jej to jednogłośnie krytyka i opinia przygodnych widzów.
Debiut jej na scenie lwowskiej odbył się d. 12 kwietnia 1880 r., w roli Barbary w »Krewniakach« Bałuckiego.
Sprzyjało jej szczęście, a wiódł ją ogromny talent; młoda artystka miała to wielkie szczęście, że w pierwszych zaraz dniach pobytu na wielkiej scenie, gdzie nie potrzeba było grać wszystkiego, jak w trupie Modzelewskiego, czy u Stobińskiego na warszawskiej prowincyi, — odgadła siebie i wiedziała, w jakim kierunku pójść należy.
Typową chorobą aktorską jest namiętność do ról nieodpowiednich; każda niemal aktorka,