Page:Dusze z papieru t.1.djvu/84

This page has been proofread.
80
 
 

odczytywać tragedye z czół ludzi zadumanych i milczących. Łatwiej jest mówić milczeniem, niż milczenie rozumieć. A tem trudniejsze jest ono do zrozumienia, że to nie pantomina, przedstawiająca zdradę małżeńską albo radość z szczęścia domowego, lecz opowieść tragiczna, nie mogąca użyć aktorskich grymasów maski, jednego wzdłuż, jednego wszerz twarzy, stosownie do okoliczności.

Niema tragedya, której nie opowie ten, co ją przeżył, nie odczuje ten, co jej nie przeżył, obca dla wszystkich, bo rozgrywająca się na wyżu niedosięgłym. I dlatego tragedye tego rodzaju nie wydają się nam tragiczne, gdyż się zbyt daleko dzieją od teatru, przechodzą bez wrażenia, bo są bezkrwawe, nie wywołują zgrozy, bo boimy się tylko tej śmierci, która głośno krzyczy, a nie wzbudza w nas litości śmierć w milczeniu, nie wołająca o ratunek.

Wielkością tych, którzy konają w milczeniu, jest ich milczenie, dowodem tej wielkości zaś to, że nikt się nie wzruszył ich śmiercią na ludzki sposób. I takie tragedye są najpotężniejsze, które nie wywołują wrzasku ani łez. To są tragedye duszy ludzkiej, nietylko połowy człowieka.

Taką tragedyą niezrozumiałą, nie dającą się tłómaczyć »własnemi słowami«, rozgrywającą się w milczeniu jest tragedya bohatera »Milcze-