powieść, pełna szerokich opisowych ustępów, z których każdy ma w sobie coś pięknego, lecz niema dramatycznej siły; brak temu dziełu skupienia, za wiele zaś ma ono lirycznej rozlewności, tej, którą Hauptmann gromadzi zawsze na zakończenie aktów, zawsze efektowne, niedomówione, zawsze niemal z aparatem łez; są to kwiaty, mające ustroić szare, realistyczne podłoże, odmalowane znakomicie, z najdrobniejszymi szczegółami. Suchy ten materyał ożywił poeta i ubarwił; przytem wziął dla rozmaitości — słońce za aktora i słońce gra, pilnie czuwając nad tem, aby nie psuć ogólnego tonu i posłusznie się stosuje do zmian nastroju scenicznego; najkapitalniejsza scena, rozmowa dwojga »samotnych« wypadła — rzecz prosta — na szarą godzinę, aż się rozpłynęła w ciemność nocną.
Page:Dusze z papieru t.2.djvu/50
This page has been proofread.
46