Page:Hrabia Emil.djvu/176

This page has been validated.

żyć. Był pewny, że gdyby nie choroba. mógłby mówić o sobie: jestem szczęśliwy.

W myśli odpowiedział sobie sam na dziwaczny zarzut, zrobiony przez Adę. „Kocham właśnie wszystkie jego możliwości“.

Gdy jej przy następnem widzeniu powtórzył tę wymyśloną przedtem odpowiedź, zauważyła, dość zdaje się słusznie, że „możliwość to jest to właśnie, czego niema“.

Emil zresztą nie wdawał się z nią w spory. Nie była mu do niczego potrzebna.

Ona natomiast, nudząc się pośród gromady kobiet w Skalicznie, poszukiwała jego towarzystwa. Niekiedy przyjeżdżała do Kluwieniec, zdobywając się na wiele dziewczęcego wdzięku w stosunku do obu starszych pań. Emil obwoził ją samochodem po prześlicznej okolicy rodzinnej, wystrzegając się jednak wszelkich reminiscencji erotycznych. Pogodziła się z tem dość łatwo.

Kiedyś, ruchem ręki pokazując niejako łoskot strzałów, powiedziała:

— Czy myśli pan, że Justyn tam naprawdę jest? że się bije?

Odrzekł z przykrością:

— Tego nie wiem. Ale powinno tak być.

— Ja sobie zupełnie tego nie mogę wyobrazić, żeby oni się naprawdę bili. To była zupełnie taka zabawa w żołnierzy.

Emil milczał. Były chwile, że i jemu wydawali się nierzeczywiści. Może tylko: zrezygnowani wobec nieoczekiwanej potęgi zbiorowego wroga.

Ada mówiła:

— Wojna jest bardzo podatna do stylizacji. Na-

174