Zdobycze naukowe i techniczne, odkrycia nowych dziedzin, światów i lądów — temu tylko służą. Cała olbrzymia budowa ideologji humanitaryzmu sprowadza się w rezultacie do takich naiwnych słów kobiety: „jakie to okropne, że ludzie się biją“. Systemy strategiczne się zmieniają, a „osły i filozofowie“ zawsze idą „do środka“.
Co zrobić przeciw temu? Gdzie jest sekret tej potęgi i jej usprawiedliwienie — oprócz tylko faktu jej istnienia? Tak jest — i czyż nic pozatem?
Jak zwykle, gdy myślał o czemś dłużej, Emil kończył rezygnacją. Sekret cały jest w sercu człowieka. Dreszcz, zamieranie tchu, zachwyt — na to jedno słowo: ojczyzna. Sekret cały jest w stanie emocjonalnym człowieka.
Niosą oto sztandar narodowy, słychać pieśń. I episjer opasły staje na schodku swego sklepu, ociera łzy i myśli, że to największa chwila jego życia.
Zapewne — można myśleć o przeniesieniu takich stanów emocjonalnych do kategorji wyższego porządku. Przecież jednak próby uwielbienia Rozumu na miejsce Boga, ukochania sprawiedliwości na miejsce ojczyzny, stawały się w dziejach karykaturą.
Pszczoła byłaby szlachetniejsza z żądłem wyjętem, ale umiera. I umiera naród bez armji. I patrjotyzm bez nienawiści jest martwy. Niektóre instynkty wydrzeć można tylko z życiem — przynajmniej ze zdolnością do niego. I takim instynktem jest — miłość ojczyzny.
— Poco myślę, gdy mógłbym patrzeć, — przerwał Emil sam sobie. Aniela milczała, cicha i pogodna. Przed ich oczami przesuwał się obraz przemienny modrej rzeki, płynącej w złotych brzegach. Było cudnie. Powiedzieli to sobie nawzajem.