Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/114

This page has not been proofread.

— 96 —

Leze Jakub z pod Koscerzne, co hęńdluje bedłem
I żyd Danjel ze Stężece, chtoren jezdzy z medłem;
Za nim wchodzy stary Abram, co je kąsk kulawy
I żyd Czorny ze Skorzewa, co mo chód koszlawy;
Wchodzy Zyskan też z Kalesza, co patrzy ukosem
I Elijosz ze Szymbarku z barzo dłedzim nosem;
Zjowio sę też żedek Lajzer, co mo czorne ślepie
I żyd Mitin, co we Wielu młotciem bjedę klepie.
Nose mniele decht czerwone i zmrożone leca,
Wszescy zaro przestąpiele ugrzoc sę do pieca.

Bjałka z kartę ju wiedzała, że to są cy sami,
Chtornech chłop ji do Conowa na torg wioz z pyndlami.
Uceszeła sę więc mesląc, że on z nimi jedze,
I sę chutko zapytała: — A gdze mąż muj, żedze? —

Na to pani odpowiedzoł Danjel ze Stężece:
— Nąm Czorlińsci zdzinąn za wsą, co sę zwie Glowczece,
Razem z Bartciem i wszesciemi naszemi pakami
Goniąc kunia, co jak laufer bjeg za ułanami! —

Tej Czorlińsko przeskakuje dzeko, jak wilczeca.
I pięscuma grozy żedąm, co sę łapią pieca:
— Jakto, to muj kochaniusci Jąnek ju nie żyje?
Wierę żesta go do smnierce dostałe bestyje? —
Drżąc ze strachu rzecze Danjel: — Pani niech weboczy
A nie bije nos, jesz pani męża też oboczy!
Jesme tak wej umęczeni, że ledwie żyjeme,
Jak tu żewi żesme przeszle, samni ju nie wieme.
Ciejsme dzyso do dum w noce sobie szle spokojnie,
Tej nąm bufce obstąpiele pod Zęblewem w chojnie.