Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/119

This page has not been proofread.

— 101 —

— Jo żem czuł, jak sobie ksężo godale prze kawie,
Że z daleka jacis szlachcec dzyso beł w Krokawie,
Że roczony na wesele do możnego Kurka,
Tam nolepi z wszesciech skokoł szoca i mazurka.
To on będze! boc do tuńca zawde beł ochoczy,
Niechże pani więc tam jedze i so go oboczy,
A ciej pani swego chłopa na ocze dostanie,
Niechże weznie tej kapuzę jemu niespodzanie,
Niech z ni futer we westrzodku barani rozpruje,
A oboczy, jaci kaduk w ony pokutuje.
Tej kapuzę ale spolec ze wszescim na miescu,
Be do reszte ju wszelciemu zapobjedz nieszczescu.
Jesz roz pani to powtorząm, niech pani pamnięto:
Razem spolec ją z zadanym, bo ona przeklęto! —
Bjałka duży so na szneptuch szepeł zawiązała,
Tej kusznęna mnicha w rękę i sę pożegnała.
Potym poszła na wejrowską swiętą kalwaryją
I zmowieła do ran bosciech klęcząc litaniją,
Ofiarując ją, be Pąn Bog ji cerpienio skroceł
A od chłopa kochanego nieszczesco odwroceł.
Tej do woza powroceła mając ocze łzawe
I kozała Leszczyńsciemu jechac do Krokawe.
Więc Leszyńsci porwoł leccie, batodziem wewinąn
I za chwilkę woz z Wejrowa za górami zdzinąn.

Czorlińsko spotyka swojego chłopa w Krokawie na bjesadze.

Ciej zajachoł furmąn z wozem przed karczmę w Piosznice,
Tej ju światła mnigotałe tam bez ocienice.
Na noc tędzi mroz przebjeroł, smnieg też zacząn pruszec,