Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/126

This page has not been proofread.

— 108 —

Beł to mniemniec rzeczewisty, jak ciej Szemek bosy,
Tak cos kawał wędrowczyka, co po checzach prosy.
We wesocim kapeluszu noseł pawie piora,
A z pod fraczka wezerała bjoło mu szotora.

Czorlińsci sę ju od smniechu nie mog wstrzymać dłuży
I sę wstydzeł, że na starosc wid dostaje kurzy.

Więc mnijają go i dali jadą so bez gore,
Wszęde po wsach bełe polscie a bogate gbure.
Wreszce w dole oboczele wieżą pucci fare,
Chtorny mure pamniętają wiecie srodze stare.
Ciej stanęnie za Połcenem na szeroci łące,
Tej Czorlińsko wzęna szeptać modlitwe gorące,
Abe Pąn Bog jeji chłopu wieldzi grzech przeboczeł,
Że z przeklętą sę kapuzą jesz w cieszeni włoczeł.

Wnet sę toczeł woz bez renek kaszubsci stolice,
Gdze tej prawie obrobjale bruk prze norożnice;
Bo ten robjeł taką mninę, jakbe na uceczkę,
Więc go pucci burmnistrz kozoł skorac perzeneczkę,
Tej deptale go za porę chocherlekow drażce,
Co od głodu weglądale, jakbe jaci strażce.
Od tątkanio mniele nose, jak warzone recie
Dobrze widać farbowałe z pucciech karczmow lecie.
Ręce mniele założone na plecach bjedoce,
Jaż chłopiska sę pocele prze cężci roboce.

Skorno widzą, jak Czorlińsci z woza zesaduje,
Zaro porę z niech do niego prędko przeskakuje;
Proszą go, be do niesenio doł jim swe tłomocie,
Ale szlachcec jech wełajoł: — Wele furt, łajdocie!