Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/31

This page has not been proofread.

— 13 —

Ten to mest do furmanienio jeno człowiek zdatny!
Jeże sę mu po talaru kożdy pozlożyta;
To on z wama rod pojedze, zgodzta sę i kwita!
Tejm jo sobie kąsk pomesloł, co be na to zrobic,
Telem straceł, więc bem sobie trochę chcoł zarobic.
Rechowałem so na palcach, wiele be to dało:
Od kożdego po talaru, to be beło mało;
Cały zarobk be wenoseł złotech cos trzedzesce,
A tu zmuda, szkapska chude, wieldzi cężor wreszce.
Do Conowa mnil dwadzesca i jesz może więcy,
Trzeba jechac cały tydzeń, to nie barzo nęcy. —
— Ny? Co sobie tak pąn szlachcec medytuje w głowie?
Niechże zrobi pąn geszefte, ny! niech mówi slowie! —
Tak mnie chaje zagadują, tak mnie namowiają,
Cos szwargocą i piniądze gwołtem w ręce tchają.
Tej żem chcoł sę jim obegnac, rzekłem: — Bosko kara!
Cze wa, żede, so meslita, zem jo jaci nara? —
Ale bjej! Nie dale poku ani tam na chwilę
I tak na mnie nacerale, jak gape na pylę.
Czopnik Szmulek, co nowięcy rejwach nen prowadzeł,
Mucę, chtornąm jo targowoł, mnie na głowę wsadzeł
I klepając po remnionach chwoleł, że pasuje,
I powiedzoł, że mnie oną w przedatku daruje.
Jesz mnie naloł pełen cieliszk mocnego kornusa;
Ciejm go wepieł, tej mnie wzęna szatańsko pokusa!
Zacząn żem do swiętech wzdechac, sę po głowie drapac,
Alem jednak tym szachrająm w kuńcu doł sę złapac.
— Ną, niech będze, jo pojadę! — rzekem jim nareszce —
Boc ju jinszy nie ma rade; niech mnie Bog do szczesce!