Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/62

This page has not been proofread.

— 44 —

Bo ju jutro bem so jinszą muszoł obrac drogę. —
Tej trze raze jemu głową mora przeswiodczeła
I za tacie mądre słowa Smętka pochwoleła.
Potym razem sę oboje za ręce chwecele
I do pieczor łesogorściech na doł sę spuscele.
Góra sę za nimi slode zatrzasła z łoskotem —
A tej powstoł wieldzi wicher połączony z grzmotem;
Tak zaczęno buczec, szumniec, po górach i lasach,
Że jaż mocno cało zemnia trzęsła sę w zowiasach.
Tej na bjednech Gostomniokow wieldzie padłe strache,
Bo jim z chlewów i stodołow pozdzerało dache.
Wicher cygnąn nieustannie w dalszą okolicę —
W Chmnielnie zerwoł on z koscoła wesoką zwonicę
I ją wrzuceł do jęzora razem ze zwonami,
Gdze do dzys jesz leży w głębi przekreto falami.
Wierę to dlo tego Smętek srożeł sę ny noce,
Że ju więcy nad Czorlińścim nie mnioł taci moce.