Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/89

This page has not been proofread.

— 71 —

Doch za chwilę chtos mu odrzek: — Ninja, pąnie kumnie!
Tu w ty checze po mniemniecku żoden nie rozumnie —
Rebok srodze sę uceszeł, czując to godanie,
Bo beł udbe, że tu samni mniemce Pomorzanie:
— To wa jesta wej Poloce? Ną, to mnie pomożta! —
Rzek: — Jo, dreche, też Kaszeba, chutko mnie otworzta!
Bez ocienko sę za chwilkę światło ukozało,
Potym w domu za dwierzami cos zarąmotało,
I z latarnią nocną w ręku weszed chłop z ny checze,
Chłop plecaty z żółtą brodą, ten do niego rzecze:
— Witąm do nos! Powiedz, drechu, co sę tobie stało?
Wstołem, bo wołanie twoje nama spac nie dało. —
Pąn mu na to: — Chadej bratku! Za nemi trzcenami,
Wpod w głęboką wodę człowiek z koniem i saniami. —
— To nieszczesce! — rzek Jizbicząn — Więc nie trzeba mudzec, —
Pujle! zaro ma muszyma naszech chłopcow zbudzec! —
Chutko szukać bjeg wartorza, kozoł mu sznarowac,
Be, chto może, toniącego pospieszeł retowac.
Zaro z łożkow powstojale jizbiccie rebocie,
Weszle na wies, niesąc mrzeszcie, drądzie i bosocie.
Tej Czorlińsci zaprowadzeł prędko jech na mniesce,
Gdze przed chwilą sę zdarzeło wieldzie no nieszczesce.
Zaczynają wszesci razem po rebacci modze
Nad rębami lodow robie i szukać we wodze.
Mniele abe chłope widno prze swoji roboce,
Bo tak mniesąc jak i gwiozde swiecełe ny noce.
I szukają i szukają, nie widzą niczego,
Ale naroz wepłynęno z wode cos czornego.