Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/31

This page has been proofread.

skiej. Wśród zebranej publicznej usilnie kolportowana jest pogłoska, iż radcowie stanu zbiorą się wieczorem na stokach cytadeli, niżej krzyża, i tam właśnie pocałują gen. Beselera. W loży prasowej przez czas dłuższy szukają p. Czekalskiego, który gdzieś się zapodział. Znajdują go wreszcie pod nogą stołową. Jest to, jak się okazało, jeden z jego pseudonimów.

Na ulicach wzmaga się hałas: czterech podejrzanych przymiotników, którzy gwałtem chcieli się dostać do Rady Stanu, schwytano, a o zajściu spisano protokół.





Mowa o Radzie Stanu, mianowanej wiosną r. 1918 przez Najdostojniejszą Radę Regencyjną — z pośród t. zw. aktywistów i skłaniających się jut wówczas ku współdziałaniu z nimi endeków. Pan Józef Świeżyński — jest już wtedy rozkonspirowany i siedzi na prawicy — chociaż na honorowych fotelach w Radzie siedzą jeszcze pp: Lerchenfeld, Ugron, Czapski, Żychliński, Iszkowski i radca dworu dr. Ignacy Rosner (jeszcze nie był redaktorem „Kurjera polskiego“). Lewica, mimo pewnych zabiegów ze strony p. Artura Śliwińskiego (o czem się mówi w fejletonie), udziału w Radzie Stanu nie bierze. Licznych aluzyj o charakterze intymnym nie uważa autor za stosowne wyjaśniać — napomknienie o sytuacji w Wiedniu tyczy się akcji pokojowej x Sykstusa Bourbon de Parma, skompromitowanej przez niewczesne jej ujawnienie.



— 29 —