chcący spełnić wolę Boga, musi mu służyć pracą fizyczną, myślą i moralnością, wszystkiemi drogami może dążyć do spełnienia swojego powołania; kobieta zaś ma tylko jedną prawie wyłączną drogę: dzieci. Mężczyzna powołany jest do służby Bogu i ludziom przez swoją działalność — kobieta przez dzieci.
I dlatego miłość rodzicielska wrodzona kobiecie, powinna być i będzie właściwością matki Miłość ta nie jest egoizmem, jak głoszą, ale jest zamiłowaniem pracownika do pracy. Odbierzcie pracownikowi to zamiłowanie, a praca stanie się dlań niemożliwą.
Mężczyzna powołany jest do służby ludziom przez pracę, więc lgnie do niej przez cały czas jej trwania; kobieta powołana jest do służby przez własne dzieci, więc nie może ich nie lubieć w czasie pracy, t. j. w okresie pielęgnowania, wychowywania i t. d.
W tem widzę zupełne równouprawnienie kobiety z mężczyzną, w tem powszechnem powołaniu do służby Bożej i ludzkiej, bez względu na jakość formy. Równouprawnienie polega także na równorzędnej wartości tych powołań, bo jedno jest niemożliwe bez drugiego, jedno warunkuje drugie, a dla doścignięcia obu, niezbędnem jest poznanie prawdy. Bez prawdy staje się zarówno działalność mężczyzny, jak i działalność kobiety szkodliwą, a nie pożyteczną.