Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/25

This page has been proofread.
21
NA SZCZYCIE SAMOTNYM

I bije krzykiem w kość zapadłych skroni —
Tutajby pękły wszystkich dzwonów serca...
Tu się sam dławi wszelki krzyk na progu
I w głaz stężały, rzucony oddechem,
Na pierś samemu stoczyłby się Bogu,
śmiertelnym ciążąc mu na piersi grzechem.

Tutaj się kończy cichych dusz włóczęga...
Tutaj się słonce w wieczny sen położy,
Ostatnich błysków tu się urwie wstęga,
I tu Bóg umrze, gdy śmierć sobie stworzy.