Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/32

This page has been proofread.
28
KORNEL MAKUSZYŃSKI

Gwiazdy nie słyszą, drzemią... gwiazdy drzemią...
Czuwają tylko tamte, ponad ziemią.
Topi się cicho moja sieć i zdradnie,
Tysiącem oczu patrzy, dłonie kładnie
Na topiel... Przebóg! cicho! — Od niebiosów
Upadła w tonie gwiazdą co dojrzała
Zamiarów naszych, nocnych gwiazd złodziei,
I teraz na dnie tajnie wieści losów.
Patrzmy: wnet ujrzym wir gwiezdnej zawiei,
Jak ryb spłoszonych stado, gwiezdne roje...

Niech zmilkną usta i twoje i moje.
Skryj się! Zbyt twarzą swoją świecisz jasną,
Gwiazdy nas ujrzą, przyczają się, zgasną,
W zielska się wodne skryją, zamkną oczy,
Nie dojrzym w toni...
Toń się dziwnie mroczy...
Przez miłość!... Na dnie ktoś uderzył w dzwony...
Och, jakże dzwoni...
Jak dzwoni...
Jak dzwoni...

Ho! Ho! Już sieć zapadła w głąb,
Już tylko widać brzeg złocony,
I złoty tylko widać sznur...
Muzykę zacznij... teraz graj...
Udawaj, ze mnie wabisz w wir,