Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/36

This page has been proofread.
32
KORNEL MAKUSZYŃSKI

Taka jest cisza na Genezarecie,
Jak była wtedy, gdyś uciszył wody...
Czy pomnisz dzień ten, Synu Dobrej Rady,
Dzień nawałnicy, burz i niepogody?

O, jaka cisza na Genezarecie!...

Twe ucznie wtedy lęk złowili blady,
Z pianą na ustach i z pian wodnych grzywą,
A lęk się chwycił steru waszej łodzi,
I wlókł za łodzią, straszne łowów żniwo.
(Wspomnienie smutne po duszy ci chodzi?...)
Zdrożony jesteś, — zstąp do mojej lodzi,
Powiozę ciebie w me szalone jazdy,
Ja rybak jestem jak ty, — łowię gwiazdy.

Zdrożony jesteś... gdzieś idziesz z daleka,
Mistrzu wędrowny, a cudne twe oczy
Wyżarł ci proch i łzy i letnia spieka.
(Ja ciebie znam,
I ty mnie znasz...)
Pozwól mi obmyć swoje dobre oczy,
Bo zanim wejdziesz do najpierwszych bram,
Obmyją tobie twoje dobre oczy:
Pluną ci w twarz...

Zstąp do mej łodzi. Czekałem na ciebie
Wiele gwiaździstych nocy, wiele dni.