Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/52

This page has been proofread.
48
KORNEL MAKUSZYŃSKI



III.

 

Mówiłem Duszy mojej chytrze i zdradziecko,
Wołałem ją wołaniem cudnem i uczonem,
Wabiłem ją cudami bożymi jak dziecko,
Obliczem całem w blasku i udanym skonem.

Aż przyszła... Jak przychodzą może sny w godzinie
Przedśmiertnej, gdy twarz sobie Bóg zakrywa ręką;
Jak dreszcz, gdy grecki mędrzec zwilżał usta w winie,
I jak rozkosz przychodzi z krzyżowania męką...

Nie miałem chrystusowych słów dla nierządnicy,
Która poszła odemnie na słoneczne ognie,
Rojąc dziwnie, że wróci, złamie mnie i pognie.

Kiedym oczu dołami dojrzał ją w pobliżu,
Spętałem ją, nierzadną, w własnej błyskawicy,
...I tej nocy rozpiąłem Duszę mą na krzyżu.