Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/65

This page has been proofread.



PENELOPA



Napiąłem wszystką mocą łuk eurytesowy.
Cisza była, że serca tłukły o puklerze.
Mierzyłem długo ponad zalotników głowy,
Z podełba dziwnie patrząc, nie wiedząc, gdzie mierzę.

Aż jęknęła cięciwa, warknął bełt straszliwie,
W wiernej mej Penelopy godząc piersi blade...
Krople krwi łzami zwisły na mej strzały grzywie.
A jam prosił młodzieńce wszystkie na biesiadę.

Bowiem rade czynowi były moje dłonie,
Chociaż dusza się moja mym wzdrygnęła czynem...
Przeto wziąłem ze świeżych róż wieniec na skronie,
I piłem Penelopy krew z szumiącem winem.

To nie było szaleństwo! Albowiem kto grzeszył
Przeciwko krwi wołaniu i przeciw lat wiośnie,
Nie będzie się starością swoją świętą cieszył.
Niech nie pożywa słońca kwiat, co już nie rośnie.