— 9 —
co! — wołałem prosto w twarz memu przyjacielowi,
— Woda! — stęknął przyjaciel.
— Koniec! amen! najpierw były na ziemi wody...
— Wracajmy natychmiast! — woła żona jednego poety, który morduje w powieściach na prawo i na lewo, lecz boi się żony.
— Jak wrócić?
— Pani! — mówię jej — księżna Fife brnęła niedawno po szyję...
Niewiasta poczęła szybko wdziewać rękawiczki (o! o! o!), gotowa na śmierć.
Chudy człowiek, perfumowany zapachem „Jaksonia“, patrzy przez okno i deklamuje:
„Tyle wody! skąd ta woda? czy w mej głowie huczy?...“
— Niech pan mówi lepiej pacierz! — mówię mu.
Chudy człowiek spojrzał na mnie, zatoczył się i upadł na poduszki.
Gorze! Gorze!
— Wracamy! — krzyczy ktoś.
— Woda na torze! Szyny zerwało!
— Ależ to niemożliwe, — ryczy jakiś gruby pan, — Zosia czeka na dworcu.
— To pan płyń!...
— Nie umiem... jak Boga kocham, nie umiem...
— Panie konduktorze, jedźmy dalej, zrób pan to dla mnie, rozumie pan, dla mnie!...