Page:Nałkowska - Książę.djvu/244

This page has been validated.
236
 
 

kiem, chociaż nie było tam nikogo, prócz żołnierzy. Ale nie mogłam iść. Powietrze znowu rozsunęło się, wielkie, rozkołysane światło płynęło z łoskotem zabijającym, drzewa kiwały się, jak ogromne głowy — — Nie mogłam uciekać...