Page:PL A Daudet Mały.djvu/113

This page has not been proofread.

dokiem na morze dachów bez końca! Łóżko jest nieduże, ale w razie potrzeby zmieścimy się w niem obaj, a w rogu stoi biurko, przy którem doskonale możnaby pisać poematy.
 „Jestem pewien, że gdybyś to wszystko ujrzał na własne oczy, chciałbyś jak najprędzej przyjechać tu do mnie, a i ja chciałbym być z tobą razem; być może, że niedługo zawezwą cię już do siebie.
 „Tymczasem kochaj mnie mocno i nie zapracowuj się zanadto w tej twojej szkole, żebyś się znów nie rozchorował.

Całuję cię, twój brat
Kubuś“.

 Drogi Kubuś! Ile bólu, zaprawionego radością, sprawił mi swoim listem. Śmiałem się i płakałem naprzemiany. Całe to moje życie w ciągu ostatnich miesięcy — poncze, bilardy, kawiarnia — wszystko to wydało mi się tylko okropnym snem. Mówiłem sobie — K„oniec temu wszystkiemu. Będę pracował, muszę być taki dzielny, jak Kubuś!“
 W tej chwili ozwał się dzwonek. Dzieci ustawiły się w szeregi. Wciąż jeszcze rozprawiały o viceprefekcie i pokazywały sobie powóz, stojący przed bramą. Odprowadziłem je do klas i wolny nakoniec, rzuciłem się na schody. Pilno mi było pozostać w moim pokoju sam na sam z listem Kubusia.
 — Panie Danielu, oczekują tam pana u dyrektora.
 — U dyrektora? Co dyrektor mógł mi mieć do powiedzeni!? — Portjer patrzył na mnie jakoś dziwnie. Nagle przyszedł mi na myśl prefekt.