ścia, mając tyle tylko pieniędzy, ile ich niezbędnie było potrzeba na drogę; zdawałem też sobie dobrze sprawę z tego, że mały pokoik Kubusia nas trojga pomieścić nie zdoła. Gdybym był przynajmniej mógł uścisnąć matkę serdecznie, pomówić z nią swobodnie! ale i na to nie mogłem sobie pozwolić, nie pozostawiono nas samych ani na chwilę... Osądźcie sami: zaraz po obiedzie wuj zasiadł do swojej gramatyki; ciotka czyściła srebra i śledziła nas z podoka... Nadeszła chwila odjazdu, a my nie zdążyliśmy sobie jeszcze nic powiedzieć. To też z ciężkiem sercem opuszczałem progi domu wuja Baptysty; zdążając szeroką ulicą do dworca, poprzysiągłem sobie zachowywać się nadal jak człowiek dojrzały i o niczem innem nie myśleć, jak tylko o odbudowaniu ogniska rodzinnego.
Page:PL A Daudet Mały.djvu/143
This page has not been proofread.