Page:PL A Daudet Mały.djvu/160

This page has not been proofread.

się niezawodnie kiedyś przydadzą. O ósmej wieczorem jestem wolny. Idę do czytelni na gazety lub do naszego przyjaciela Pierrotte... Czy przypominasz sobie Pierotte’a, pamiętasz? Pierrotte z Sewennów, mleczny brat mamy. Dziś Pierrotte nie jest już poprostu Pierrotte’em, to pan Pierrotte w całej okazałości. Ma ładny skład porcelany w pasażu Saumon, Był bardzo przywiązany do pani Eyssette, więc też dom jego stoi przede mną otworem. Łatwiej schodziły mi w ten sposób wieczory zimowe. Ale teraz, gdy mam ciebie, już się o nic nie troszczę... Ani ty, braciszku, prawda? O, Danku, Danku, jak ja się cieszę, jak nam będzie dobrze razem.

III.
Moja „matka“

 Kubuś skończył swoją Odysseę, teraz kolej na mnie. Ogień, dogasający na kominku, daremnie miga na nas: — „Idźcie już spać, dzieci!“ — Świece daremnie nawołują: — A do łóżek! wypaliłyśmy się na ogarki“.
 — Nikt was nie słucha — odpowiada Kubuś i trwamy tak dalej.
 Rozumiecie przecież, że to, co opowiadam Kubusiowi, jest dla niego wysoce zajmujące. To życie Małego w kolegjum w Sarlande, smutne życie, jak sobie zapewne czytelnik przypomina. Dzieci, brzydkie i okrutne, prześladowania, nienawiść, upokorzenia; wiecznie zagniewane klucze pana Viot; mała izdebka na poddaszu, w której dusiłem się, jak ptak w klatce; zdrady, przepłakane noce, a także — bo