Patrzę na niego z niedowierzaniem.
— Naprawdę, Kubusiu, uważasz?...
— Wspaniałe, mój drogi, wspaniałe! Pomyśleć tylko, że miałeś w swoim kufrze takie skarby i nie wspomniałeś mi o nich ani słowa! Nie, to nie do darowania!
I „Matka zaczyna chodzić po pokoju wielkiemi krokami, mówi coś sam do siebie, rozprawia rękoma. Nagle zatrzymuje się i przybiera uroczystą postawę:
— Nie ulega wątpliwości, Danielu — jesteś poetą! musisz pozostać poetą i pracować piórem.
— O Kubusiu, to tak trudno... szczególnie na początek. Zarabia się tak mało!
— Bagatela, zapracuję na nas obu, nie bój się!
— A ognisko rodzinne, Kubusiu, ognisko, które mamy odbudować?
— Ognisko pozostaw mnie. Czuję się na siłach odbudować je sam jeden. Ty zaś okryjesz je chwałą. Pomyśl, jak rodzice będą dumni, gdy zasiądę przy tak znakomitem ognisku!...
Próbuję wytoczyć jeszcze inne argumenty, ale Kubuś ma na wszystko gotową odpowiedź. Trzeba tez przyznać, że nie stawiam zbyt silnego oporu.
Zapał brata zaczyna mi się udzielać. Wiara w poezję wyrasta we mnie w mgnieniu oka i czuję już na całem ciele lamartynowską wysypkę. Pozostaje jeszcze wprawdzie jeden punkt, co do którego niema zgody między nami. Kubuś chce, abym w trzydziestym piątym roku życia wstąpił do Akademji Francuskiej, a ja wzbraniam się stanowczo. Kpię so-
Page:PL A Daudet Mały.djvu/180
This page has not been proofread.