Page:PL A Daudet Mały.djvu/182

This page has not been proofread.

dzwonnicy. Akademik pali fajkę, siedząc na oknie, tymczasem Kubuś przy stole pogrąża się w zawiłe jakieś obliczenia, które zdają się mocny w nim wzbudzać niepokój. Gryzie paznogcie, gorączkowo kręci się na krześle, rachuje na palcach, a wtem zrywa się z okrzykiem zwycięstwa:
 — Brawo! udało mi się związać...
 — Co takiego?
 — Udało mi się ułożyć nasz budżet, mój drogi. A niech ci się nie zdaje, że mi to łatwo przyszło. Pomyśl tylko — sześćdziesiąt franków miesięcznie na nas dwóch.
 — Jakto sześćdziesiąt?... Myślałem, że zarabiasz sto.
 — Tak, a!e z tego trzeba przesyłać czterdzieści franków miesięcznie pani Eyssette na odbudowę ogniska... Pozostaje więc tylko sześćdziesiąt. Piętnaście franków płacimy za pokój, jak widzisz, to wcale niedrogo. Oczywiście ja sam muszę słać łóżko.
 — Będę je słał i ja także.
 — Nie, nie, to niestosowne dla członka Akademji, Ale wróćmy do budżetu. Więc, piętnaście franków komorne, pięć franków węgiel; tylko pięć franków, bo sam chodzę po niego co miesiąc do hut; pozostaje czterdzieści franków. Na życie dla ciebie niech będzie trzydzieści franków! Będziesz jadał w kawiarence, tam, gdzie byliśmy dzisiaj. Obiad bez deseru — siedemdziesiąt pięć centymów, a przecież, jak widziałeś, dają jeść wcale nieźle. Zostaje dwadzieścia pięć centymów na śniadanie. Czy dosyć?
 — Ma się rozumieć.
 — Mamy więc jeszcze dziesięć franków. Liczę