Page:PL A Daudet Mały.djvu/183

This page has not been proofread.

siedem franków na pranie... Jaka szkoda, że ja jestem taki zajęty; chodziłbym sam do rzeki. Resztę — trzy franki — proponuję zużyć jak następuje: jeden frank i pięćdziesiąt centymów — dla mnie na śniadanie. Bo więcej i nie trzeba! wiesz przecie, że codzień jadam wspaniały obiad u markiza, więc nie potrzebuję takiego pożywnego śniadania, jak ty. Ostatni frank i pięćdziesiąt centymów pozostają na drobne wydatki: tytoń, marki i inne nieprzewidziane. Czyni to razem ściśle sześćdziesiąt franków. Cóż, czy nie zręcznie obliczone?
 I Kubuś z zachwytu zaczyna skakać po pokoju; wtem nagle zatrzymuje się z miną przerażoną:
 — Dobryś, trzeba cały budżet przerobić na nowo... Zapomniałem o jednej rzeczy.
 — O czemże?
 — A świece? Jakże będziesz pracował wieczorami bez oświetlenia? To wydatek nieodzowny, a wy niesie co najmniej z pięć franków na miesiąc... Skądby tu wytrzasnąć te pięć franków?... Fundusz ogniska jest nietykalny i pod żadnym pozorem... Ech, do licha, toć już wiem, co zrobię. Nadchodzi marzec, a z nim — wiosna, słońce!
 — I cóż z tego?
 — A to, że kiedy na świecie ciepło — węgle są niepotrzebne; pięć franków z węgla zamieniamy na świece — i zadanie rozwiązane... Stanowczo, urodzony minister finansów ze mnie... Cóż ty na to? Tym razem budżet stoi, jak murowany, a zdaje mi się, żeśmy niczego nie pominęli... Pozostała wprawdzie jeszcze sprawa obuwia i ubrania, ale wiem, co zro-