Page:PL A Daudet Mały.djvu/186

This page has not been proofread.
V.
„Biała Kukułka“ i dama z pierwszego piętra

 Na placu St. Germain des Prés w rogu koło ko*ścioła istnieje dotychczas okienko, którego widok napawa mnie smutkiem, ilekroć tam tędy przechodzę. To okno naszego pokoju. Patrzę na nie i zdaje mi się, że dawny Daniel siedzi tam jeszcze na górze, przy stole, koło okna i z uśmiechem politowania spogląda na Daniela dni dzisiejszych, który pełznie tam, wdole, smutny i przygarbiony.
 O, stary zegarze St. Germain! ileż to cudnych godzin wydzwaniałeś mi, gdym mieszkał w twojem sąsiedztwie z moją miłą „matką“. Czy nie zechciałbyś tak wydzwonić mi choć kilka jeszcze takich godzin, tchnących młodością i odwagą? Byłem wówczas taki szczęśliwy, tak radośnie brałem się do pracy!...
 Wstawaliśmy o świcie. Kubuś zabierał się natychmiast do gospodarstwa. Chodził po wodę, zamiatał pokój, sprzątał na mojem biurku. Mnie nie wolno było niczego się dotknąć. Gdy zapytywałem: — „A może ci pomóc?” — Kubuś śmiał się: — „Co ci przyszło do głowy, a dam a z pierwszego piętra?...“ — I temi słowami, w których kryły się nielada aluzje, zamykał mi usta.
 A oto jak się rzecz miała.
 W ciągu pierwszych dni do mnie należało przynoszenie wody z podwórka. O innej porze dnia może byłbym się na to nie odważył, ale z rana wszyscy jeszcze spali w całym domu, nie narażałem się więc na upokorzenie, że mnie ktoś spotkać może na schodach z konwią w ręku. Wybiegałem prosto z łóżka,