na ziemię i jednostajne zawodzenie na trzy tony. Tolokototinian jest to podobno bardzo rozpowszechniony refren u murzynów południowo afrykańskich, coś w rodzaju naszego: oj dana, dana. Hebanowi pieśniarze posługują się tym refrenem we wszystkich swoich utworach. Od tego dnia sąsiedztwo „Białej Kukułki”, jak snadnie się zapewnie domyślacie, nie przyprawiało mnie już o roztargnienie, ani dźwięk jej kroków po schodach — o bicie serca; nie zadawałem też sobie trudu nasłuchiwania przez ścianę...
Czasami tylko wśród nocnej ciszy rozlegało się aż u mego stołu przeciągłe: tolokototinian; budził on wówczas we mnie jakiś nieokreślony niepokój; jakgdybym przeczuwał rolę, którą ten smętny refren miał odegrać w mojem życiu.
Tymczasem Kubuś-Matka znalazł posadę buchaltera z płacą pięćdziesięciu franków miesięcznie w jakimś małym składzie żelaza; chodził tam wieczorami po powrocie od markiza. Biedny chłopak oznajmił mi tę nowinę z radością i żalem zarazem. — „A kiedy będziesz bywał tam?” — zapytałem. Odpowiedział mi z oczami, pełnemi łez: — „Pozostały mi jeszcze niedziele”. — I od tej pory zachodził tam tylko w niedzielę, ale to pewna, że go to dużo kosztowało.
Byłbym bardzo rad zapoznać się z owem tam, ku którem u serce Kubusia tak się wyrywało... Niestety, nie proponowano mi tego nigdy, a mnie duma nie pozwalała się o to upomnieć. Zresztą, jak tu się pokazać między ludźmi w moich kaloszach?... Pewnej niedzieli wszakże Kubuś, wychodząc do państwa Pierotte, odezwał się trochę zmieszany:
Page:PL A Daudet Mały.djvu/193
This page has not been proofread.