Page:PL A Daudet Mały.djvu/219

This page has not been proofread.

działem, że jeśli ciebie zobaczy, nie będzie już mnie chciała... Dlatego to zwlekałem tak długo, zanim zaprowadziłem ciebie tam. Zgóry już byłem o ciebie zazdrosny. Wybacz mi, ale ja ją tak kochałem!... Wkońcu pewnego dnia chciałem dokonać próby i zabrałem cię z sobą. I tego samego dnia zrozumiałem, że dla mnie wszystko skończone. Po pięciu minutach już spojrzała na ciebie tak, jak dotychczas nie patrzyła na nikogo. I ty sam zdałeś sobie z tego sprawę. O, nie kłam! tak było... dlatego tylko przez cały miesiąc nie byłeś tam; ale na Boga, mnie się to na nic już nie zdało. Takie dusze, jak ona, nie zmieniają się pod wpływem rozłąki-przeciwnie, uczucie ich umacnia się... Ilekroć tam byłem, wciąż tylko o ciebie pytała i tak naiwnie, z taką tkliwością i ufnością... Cierpiałem istne tortury... Teraz wszystko skończone... Tak nawet jest lepiej...
 Kubuś mówił w ten sposób jeszcze długo, wciąż z tą swoją słodyczą i z tym swoim zrezygnowanym uśmiechem. A mnie, gdym tego słuchał, przejmował smutek i radość zarazem, gdyż poprzez każde słowo Kubusia przebłyskiwały czarne oczy, pełne tylko mnie jednego. Gdy skończył, zbliżyłem się do niego nieco zawstydzony, ale nie puszczając czerwonej róży z ręki:
 — Czy ty teraz nie przestaniesz mnie kochać, Kubusiu?
 Uśmiechnął się i przycisnął mnie do piersi:
 — Jakiś ty niemądry, tem więcej kochać cię będę za to.
 I tak było rzeczywiście. Przygoda z czerwoną różą nie zmieniła wcale miłości mojej „Matki“ ani na-