Page:PL A Daudet Mały.djvu/240

This page has not been proofread.

 Nagle w te] ciszy i konsternacji powszechnej dał się słyszeć z za fortepianu jakiś głos, ale jaki — bezbarwny, głuchy, zimny, bezdźwięczny — jak głos widma; drgnąłem... Po raz pierwszy od lat dziesięciu odezwał się człowiek o ptasiej głowie, czcigodny Lalouette:
 — Bardzo się cieszą, że zamordowano tego motyla rzekł dziwny ten starzec, chrupiąc cukier z okrutnym wyrazem twarzy — nic lubią motyli!
 Wszyscy się roześmiali i zaczęło się omawianie poematu.
 Członek Paweau uważał, że utwór jest za długi i namawiał mnie gorąco, abym go skrócił do jednej lub dwóch piosenek, w literaturze francuskiej bowiem piosenki są najcharakterystyczniejszym rodzajem twórczości. Słuchacz z Alfort, uczony przyrodnik, zauważył, że biedronki mają skrzydła, co odejmowało wszelki cień prawdopodobieństwa fabule. Ferouillat młodszy twierdził, że już to gdzieś, kiedyś czytał.
 — Nie zwracaj na nich uwagi — szepnął mi Kubuś — to jest arcydzieło! Pierrote nie mówił nic, był jakgdyby mocno czemś zająty. Być może, że poczciwiec, siedząc cały czas przy córce, poczuł drżenie jej ręki w swojej dłoni lub uchwycił zbyt ogniste spojrzenie czarnych oczu. Dość, że dnia tego Pierrotte miał, że tak słusznie powiedzieć można dziwny wyraz twarzy; nie odstępował ani na chwilą swojej panienki, wskutek czego nie mogłem zamienić ani jednego słowa z „czarnemi oczami“. Wyszedłem więc bardzo wcześnie, nie wysłuchawszy