szyć tego zmartwienia, że Kubuś wyjeżdża i że zostanę sam, sam jeden w Paryżu, panem samego siebie, odpowiedzialnym za każdy swój czyn.
Wrócił o umówionej porze. Kubuś był równie wzruszony, jak ja, ale do ostatniej chwili udawał wesołość. Do ostatniej też chwili nie przestawał mi dawać dowodów swojej szlachetności i głębokiego przywiązania. Wciąż tylko myślał o mnie, o moich wygodach, o moim bycie. Pod pozorem, że pakuje rzeczy, przeglądał moją bieliznę, ubranie.
— Twoje koszule są z tej strony, widzisz... Koło nich chustki, pod krawatami.
Mówiłem mu:
— Jak widzę, to ty się wcale nie pakujesz, tylko porządkujesz mi szafę.
Gdy już kufer i szafa były gotowe, sprowadziliśmy dorożkę i pojechaliśmy na dworzec. Po drodze Kubuś dawał mi różne, najprzeróżniejsze przestrogi.
— Pisuj do mnie często... Przesyłaj mi natychmiast wszelkie recenzje o twojej książce, szczególniej nie zapomnij mi przesłać artykułu Gustawa Pianche’a. Przygotuję oprawny zeszyt i ponaklejam je tam wszystkie. Będzie to złota księga rodziny Eyssette... Pamiętaj też, że praczka przychodzi we wtorki... Tylko niech cię powodzenie nie olśni zanadto... Nie ulega wątpliwości, że czeka cię wielkie powodzenie, ale rzecz to bardzo niebezpieczna, szczególniej w Paryżu. Na szczęście masz Kamilę, która cię uchroni od pokus. Ale nadewszystko, proszę cię o jedno: bywaj tam często i niechaj „czarne oczy“, broń Boże, przez ciebie nie płaczą!...
Page:PL A Daudet Mały.djvu/251
This page has not been proofread.