Page:PL A Daudet Mały.djvu/254

This page has not been proofread.
X.
Irma Borel

 Otworzyła mu „Biała Kukułka“.
 Bo czyż nie zgadliście sami, że w pięć minut po swojej uroczystej przysiędze, Mały, chciwy dymów kadzidlanych, dzwonił już do drzwi Irmy Borel. Ujrzawszy go, okropna murzynka wykrzywiła twarz, niby ludojad w dobrym humorze, i skinęła swoją lśniącą, czarną łapą: — „Proszę za mną“. — Minąwszy kilka wspaniałych salonów, zatrzymali się przed jakiemiś tajemniczemi drzwiami, z poza których dochodziły, stłumione obiciem, gardłowe okrzyki, łkania, wymówki, śmiech spazmatyczny. Murzynka zastukała i nie czekając odpowiedzi, wprowadziła Małego.
 Irma była sama w zbytkownie urządzonym buduarze, obitym ciemnym jedwabiem i zalanym potokami światła. Chodziła po pokoju, deklamując coś głośno. Luźny niebieski penjuar, przybrany gipjurą, obejmował ją dokoła, jak obłok. Z odwiniętego aż po ramię rękawa wychylała się śnieżna ręka o niezrównanej czystości linij i potrząsała nożem z masy perłowej, który wyobrażać miał puginał. W drugiej ręce, tonącej w obłoku gipjury, trzymała otwartą książkę...
 Mały zatrzymał się, olśniony. Nigdy jeszcze Irma Borel nie wydała mu się tak piękną. Nie była już tak blada, jak przy pierwszem spotkaniu. Przeciwnie, tchnęło od niej świeżością, twarz była lekko zaróżowioną, niby wdzięczny kwiat migdału, a mała blizna w kąciku warg wydawała się tem bielszą. Włosy,