Page:PL A Daudet Mały.djvu/256

This page has not been proofread.

 Dama usiadła koło niego. Głównym punktem, około którego obracała się z początku rozmowa, był Sielski Dramat. Pani czytała go i odczytywała parokrotnie od wczoraj, niektóre ustępy umiała już napamięć i deklamowała je z zapałem. Nigdy jeszcze próżność Małego nie była tak mile połechtana. Irma Borel zdawała się bardzo interesować jego osobą, wypytywała, ile ma lat, jaki tryb życia prowadzi, czy dużo bywa w towarzystwach Paryża, czy jest zakochany?... Mały odpowiadał na wszystko zupełnie szczerze, tak, iż wkrótce pani wiedziała już o istnieniu Kubusia-Matki, znała dzieje domu Eyssette i owego utraconego ogniska domowego, które dzieci przysięgły sobie odbudować. Tylko o pannie Pierrotte nie wspomniano ani słowa. Zamiast niej, wystąpiła panna, wysokiego rodu, która zapłonęła miłością do Małego, oraz okrutny ojciec — biedny Pierrotte!— sprzeciwiający się ich szczęściu.
 W ciągu tych zwierzeń ktoś wszedł do salonu. Był to stary rzeźbiarz o siwych długich włosach; udzielał on pani lekcyi w tym okresie, kiedy poświęcała się sztuce plastycznej:
 — Założę się — powiedział, spoglądając figlarnie na Małego — założę się, że jest to ów neapolitański poławiacz korali.
 — Zgadł pan — roześmiała się i zwracając się do mocno zdziwionego tem mianem poławiacza, rzekła:
 — Czy pan nie przypomina sobie naszego spotkania pewnego pięknego poranku?... Szedł pan, potargany, z rozpiętą koszulą, obnażoną szyją i glinianym dzbanem w ręku... Zdawało mi się, że stanął przede-