zostaliśmy w niej niedługo. Pewien przyjaciel rodziny, rektor jednego z uniwersytetów na południu Francji, napisał do ojca, że jeśliby chciał otrzymać stypendjum dla jednego z nas w kolegjum liońskiem, możnaby je wyrobić.
— To będzie dla Daniela — powiedział pan Eyssette.
— A Kubuś? — zapytała matka.
— O, Kubę. zatrzymam przy sobie, będzie mi bardzo potrzebny. Zresztą zauważyłem, że ma skłonność do handlu. Będzie kupcem.
Prawdę, rzekłszy, nie wiem, gdzie i kiedy pan Eyssstte zauważył, że Kubuś ma skłonność do handlu. W owe czasy biedne chłopczysko miało skłonność tylko do płaczu i gdyby go zapytano o zdanie... nie nie pytano się ani jego, ani mnie.
Co mnie uderzyło zaraz na wstępie po przybyciu do szkoły, to to, że ja jeden tylko chodziłem w bluzie.
W Lionie dzieci ludzi zamożnych nie noszą bluz, jedynie dzieci biedne, tak zwani ulicznicy; ja miałem skromną bluzę w krateczkę, pochodzącą jeszcze z dawnych czasów. Miałem bluzę, więc byłem ulicznikiem... Kiedy wszedłem do klasy, uczniowie zaraz zaczę!i się wyśmiewać: — „Patrzcie, patrzcie, on chodzi w bluzie!“ Profesor skrzywił się i odrazu do mnie uprzedził. O ile zwracał się do mnie, przemawiał od niechcenia, trochę pogardliwie. Nigdy mi nie mówił po nazwisku, wołał tylko zawsze: — „Ej, ty, mały, jak cię tam zowią! — A przecież powtarzałem mu ze dwadzieścia razy, że nazywam się Daniel Eys-set-te. Wkońcu koledzy przezwali mnie także „Małym“ i ten przydomek został mi na zawsze.
Page:PL A Daudet Mały.djvu/26
This page has not been proofread.