Page:PL A Daudet Mały.djvu/262

This page has not been proofread.

 „...Wierzaj mi, nie chodź więcej do tej kobiety, Zanadto skomplikowana dla ciebie, a nawet, wybacz, ale według mnie, to jakaś awanturnica. Ot, nie dalej, jak wczoraj, widziałem w porcie okręt holenderski, który tylko co odbył podróż naokoło świata i wrócił z masztami japońskiemi, ładunkiem drzewa z Chili i załogą różnobarwną, jak mapa geograficzna... Mój drogi, zdaje mi się, że twoja Irma Borel musi być podobna do owego statku. Takie włóczęgi przynoszą zaszczyt okrętowi, ale kobiecie — bynajmniej. Zazwyczaj te z pośród nich, które tyle świata widziały, umieją innym też trzy światy pokazać... Strzeż się, Danku, strzeż, a przedewszystkiem, błagam cię, niechaj „czarne oczy” przez ciebie nie płaczą!...“
 Ostatnie ta słowa trafiły Małemu do serca. Podziwiał tkliwość, z jaką Kubuś czuwał nad szczęściem tej, która go kochać nie chciała. — „O nie, Kubusiu, nie obawiaj się, one nie będą płakały z mojej przyczyny!“ — powiedział sobie i powziął mocne postanowienie zaniechać nadal bywania u Irmy Borel... A wiecie już, jak można polegać na uczciwych postanowieniach Małego!...
 Tego wieczoru nie słyszał prawie turkotu wiktorji, zajeżdżającej przed bramę. Pieśń murzynki nie oderwała go również od pracy. Była to noc wrześniowa, duszna i burzliwa. Drzwi pokoju były otwarte. Nagle zdało mu się, że usłyszał skrzyp schodów, wiodących na piąte piętro. Wkrótce uchwycił lekkie stąpanie i szelest sukni... Ktoś szedł na górę, ale kto to mógł być?.. „Biała Kukułka“ oddawna wróciła do sie-