Page:PL A Daudet Mały.djvu/269

This page has not been proofread.

łem się dowiedzieć, gdzie przebywa codziennie od ósmej do dziesiątej rano.
 Otóż, między temi listami był jeden, pisany na firmowym papierze z trzema talerzami u góry i nagłówkiem: „Porcelana i Kryształy. Pierrette, dawniej Lalouette”. — Biedne „czarne oczy”! Pewnie kiedyś w sklepie przyszła Kamili ochota napisać do mnie i wzięła pierwszy lepszy papier pod rękę... Pomyśl, co za odkrycie dla takiej kobiety! Dotychczas, wierzyła moim opowiadaniom o pannie wysokiego rodu i jaśnie wielmożnych rodzicach, a ten list wyjawił jej wszystko — i roześmiała się serdecznie.
 — Ahh! więc to taka z tej panny patrycjuszka, perła arystokratycznego przedmieścia!... Nazywa się Pierrotte i sprzedaje porcelanę w pasażu Saumon. Ah, teraz rozumiem, dlaczego nie chciałeś mi dać pudełka...“ — i zanosiła się od śmiechu...
 Mój drogi, nie wiem, co się ze mną stało. Czy dałem się unieść uczuciu wstydu upokorzenia, czy wściekłości, dość, że straciłem przytomność... Rzuciłem się na nią, by wyrwać skrzynkę. Zlękła się, cofnęła o krok i zaplątawszy się w swój tren, upadła z krzykiem na podłogę. Usłyszała to z sąsiedniego pokoju jej wstrętna murzynka i nadbiegła natychmiast, naga, czarna, potworna. Nie chciałem jej wpuścić, ale swoją czarną łapą przycisnęła mnie do ściany i stanęła między mną a swoją panią.
 Tamta tymczasem podniosła się i zaczęła płakać, a może tylko udawała, że płacze, nie przestając jednocześnie szperać w skrzynce.
 — Wiesz — mówiła do murzynki — wiesz, za co