Page:PL A Daudet Mały.djvu/271

This page has not been proofread.

swoim garbusem, gdy tymczasem ja siedziałem z podwiniętemi nogami na macie koło kakatoesu, jako młody Turek, trzymający w zębach nargile, które mi trzykrotnie opasywało ciało... Jaką ty masz charakterystyczną głowę, mój Dani-Danie!
 Ale może za cenę takiego upodlenia dowiedziałem się przynajmniej tego, czego chciałeś się dowiedzieć, mianowicie, gdzie ona bywa codziennie między ósmą a dziesiątą rano? Tak, dowiedziałem się tego, ale dopiero dziś po strasznej scenie, bądź co bądź, już ostatniej. Ale, cicho! ktoś idzie... Czyżby to miała być ona, czyżby jeszcze raz chciała mną owładnąć!?... O, ona jest zdolna do tego, nawet po tem, co zaszło między nam i dziś rano. Poczekaj!... Zamknę drzwi na klucz... Nie wejdzie, nie bój się...
 Ona nie powinna tu wejść...“

Północ

 „To nie ona — to jej murzynka. Dziwiło mnie to coprawda, nie słyszałem, aby jej powóz zajechał.... „Biała Kukułka“ położyła się. Przez ścianę słyszę bulgotanie wódki i obmierzły refren: kolokototinian... Teraz chrapie, jak wahadło olbrzymiego zegara.
 Oto, jak się skończył ten nasz smutny romans...
 Trzy tygodnie temu mniej więcej, garbus, który jej daje lekcje, oświadczył, że już jest przygotowana do wielkich występów na scenie i że chce urządzić dla niej i dla innych swoich uczniów popis publiczny.
 Moja artystka jakby się dostała do siódmego nieba. Ponieważ nie rozporządzaliśmy żadną sceną, przeto postanowiono przekształcić pracownię jednego