Page:PL A Daudet Mały.djvu/277

This page has not been proofread.

bija pracą, aby zarobić na ciebie, a tymczasem ty... ty... co ty robisz właściwie?! Czy sam masz o tem najlżejsze wyobrażenie. Twoja głowa posiada pewien charakter i zdaje się, że tego dosyć; przebierasz się za Turka i myślisz, że to wystarcza... Przedewszystkiem, oświadczam ci, że charakter twojej głowy zaczyna się szybko zacierać... jesteś brzydki, bardzo brzydki. Patrz, przejrzyj się... ręczę, że gdybyś wrócił do twojej donny Pierrotte, nawet i ona jużby cię nie zechciała... A przecież wybornie jesteście dobrani. Oboje powinniście sprzedawać porcelanę w pasażu Saumon. To daleko właściwsze dla ciebie, niż zostać artystą...
 Dusiła się i pieniła. Na pewno nie zdarzyło ci się widzieć takiej furji. Patrzyłem na nią w milczeniu. Gdy skończyła, zbliżyłem się do niej; drżałem na całem ciele, ale powiedziałem z najzupełniejszym spokojem:
 — Nie chcę być aktorem.
 I mówiąc to, podszedłem do drzwi, otworzyłem je i pokazałem jej drogę.
 — Mam wyjść?! — zarechotała — o nie! nie tak zaraz!... Mam ci jeszcze dużo do powiedzenia...
 Straciłem cierpliwość. Fala krwi uderzyła mi do głowy. Schwyciłem z kominka żelazną podpórkę do drzewa i rzuciłem się ku niej... Zmykała, mówię ci, co sił... Mój drogi, w tej chwili zrozumiałem Hiszpana Pacheco!
 Wziąłem kapelusz i wyszedłem. Biegałem cały dzień tam i sam, jak pijany... O, gdybyś ty tu był!... W pewnej chwili błysła mi myśl pójść do Pierrotte’a, rzucić mu się do nóg, błagać „czarne oczy“ o prze-