Page:PL A Daudet Mały.djvu/290

This page has not been proofread.
XII.
Porwanie

 Działo się to któregoś wieczora o godzinie dziewiątej w teatrzyku Montparnasse. Mały, który występował w pierwszej sztuce, skończył swoją rolę i wracał za kulisy. W przejściu spotkał Irmę Borei, schodzącą na scenę. Była promieniejąca, cała w aksamitach i koronkach; w ręku trzymała wachlarz, jako Celimenèa.
 — Przyjdź na salę! — odezwała się do mnie — jestem w nastroju... Będę przepiękna!
 Przyśpieszył kroku, wszedł do swojej kabiny i począł się prędko rozbierać. Kabina, którą dzielił z dwoma kolegami, był to wąski pokoik bez okien, niski, oświetlony kinkietami. Kilka wyplatanych słomą krzeseł stanowiło całe umeblowanie. Na ścianach wisiały poobtłukiwane lusterka, potargane peruki, wypłowiałe aksamity, sczerniałe galony. Na podłodze w kącie stały słoiki różu bez pokrywek, walały się powycierane puszki do pudru.
 Mały bawił już tam chwilę, starając się doprowadzić twarz do porządku, gdy usłyszał, że zdołu woła nań maszynista:
 — Panie Danielu! panie Danielu!
 Wyszedł z kabiny i przechylając się przez poręcz, spytał:
 — A co tam?
 Nie mogąc się doczekać odpowiedzi, zeszedł, tak, jak był napółubrany, umazany szminką i różem, w wielkiej żółtej peruce, która mu spadała na oczy.