Page:PL A Daudet Mały.djvu/315

This page has not been proofread.

kimś wyrazem twarzy — jeszcze nie teraz... Poczekajmy trochę!
 Wciąż ta sama odpowiedź sprawiała mi dotkliwy ból. Mówiłem sobie: ...On nie ma do mnie zaufania... Obawia się, że znowu popełnią jakieś szaleństwo przy pani Eyssette... Dlatego to jeszcze zwleka... Myliłem się, Kubuś z zupełnie innych powodów mówił: — „Zaczekajmy!...“

XV.
..............................

 Czytelniku, jeśli jesteś racjonalistą, jeśli śmiejesz się ze snów, jeśli ci nigdy serca nie kąsało nie kąsało tak, abyś krzyczał z bólu — przeczucie rzeczy przyszłych, jeśli jesteś pozytywistą, jedną z tych stalowych głów, które czują na sobie tylko dotkniecie rzeczywistości, jednym z tych ludzi, co to wymiatają skrzątnie z umysłu wszelkie ślady wierzeń, jeśli nie uznajesz zupełnie istnienia tajników nadprzyrodzonych i nierozwiązanych zagadek — nie kończ tego pamiętnika. To, co mi pozostało do powiedzenia, jest taką prawdą, jak prawda odwieczna, ale ty nie dasz jej wiary.
 Było to 4 listopada...
 Wracałem z instytutu Ouiy, śpiesząc bardziej jeszcze, niż zwykle. Rano Kubuś skarżył się na wielkie wyczerpanie i pilno mi było dowiedzieć sią, czy mu nie lepiej. Przechodząc przez ogród, natknąłem się na pana Pilois, stał pod figowcem, rozmawiając pocichu z jakimś poważnym panem; pan, krępy