Page:PL A Daudet Mały.djvu/331

This page has not been proofread.

gdyby ktoś chciał wejść, ale natychmiast odzywa się przyciszony głos Kamili:
 — Niech pani nie wchodzi... Wzruszenie może go zabić, jeżeli się zbudzi...
 I drzwi zamykają się cichutko, tak, jak się otwarły. Na nieszczęście jedna fałda sukni zatrzasnęła się we drzwiach i Mały ze swego łóżka dostrzega tę fałdę.
 Serce zaczyna mu bić gwałtownie, oczy mu płoną i podnosząc się na łokciu, woła z całych sił:
 — Mamo! mamo! dlaczego nie przychodzisz mnie uścisnąć!?...
 Drzwi otwierają się natychmiast. Czarna sukienka nie może już nad sobą zapanować, rzuca się do pokoju, ale zamiast iść do łóżka, kieruje się wprost w przeciwną stronę, otwiera ramiona i woła:
 — Danku! Danku!
 — Tędy, tędy, mamo!... — woła Mały, wyciągając do niej ręce z uśmiechem. — Tędy, czyż mnie nie widzisz, mamo?
 Pani Eyssette, do połowy zwrócona ku niemu, szuka drżącemi rękami w powietrzu i odpowiada przejmującym głosem:
 — Niestety, nie! mój skarbie, ja cię nie widzę... i nie zobaczę cię nigdy więcej... Jestem niewidoma!...
 Słysząc to, Mały wydaje rozdzierający krzyk i opada na łóżko.
 To pewna, że po dwudziestu latach nędzy i cierpienia, utraciwszy dwóch synów, dach nad głową i żyjąc w oddaleniu od męża, pani Eyssette mogła utracić swoje niebiańskie oczy, wypalone od nigdy nie osychających łez. Czyż jest w tem coś nadzwy-