— O, ona jest równie dobra, jak pan! — mówi Mały, wyciągając doń ręką. — Przebaczyła mi!
Od tej pory zdrowie powraca Małemu z błyskawiczną szybkością... Spodziewam się! „Czarne oczy” nie opuszczają go ani na chwilę. Całe dni schodzą młodym na układaniu planów przyszłego życia; mówi się o małżeństwie, o odbudowaniu ogniska, o Kubusiu-Matce; a wówczas płaczą jeszcze wielkiemi łzami. Ale nic to! W dawnym domu Lalouette zakwitła miłość, a woń jej unosi się w powietrzu. Kogokolwiek zaś dziwi, że mogła zawitać w cieniu żałoby i wśród tylu łez, temu powiem tylko, niechaj pójdzie na cmentarz i zobaczy wszystkie te śliczne kwiatuszki, które na grobach wyrastają.
Nie myślcie jednak, że Mały, upojony miłością, zapomina o swoich obowiązkach. Choć mu nic do szczęścia nie brakuje, gdy ma panią Eyssette i „czarne oczy“ przy sobie, śpieszno mu wszakże wyzdrowieć zupełnie i zejść do sklepu. Nie dlatego, aby porcelana nęciła go za bardzo, ale dlatego, że pała chęcią rozpoczęcia tego życia, pełnego poświęceń i pracy, jakiego przykład dał mu Kubuś. Lepiej, bądź co bądź, sprzedawać talerze w pasażu, jak mawiała Irma-tragiczka, niż zamiatać podwórze w instytucie Ouly lub narażać się na gwizdki gawiedzi w teatrze Montparnasse. Co do Muzy, to nikt już o niej nie wspomina. Daniel Eyssette nadal hołduje poezji, ale nie swojej, i w dniu, w którym drukarz, nie chcąc już trzymać u siebie dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu egzemplarzy Sielskiego Dramatu, ode-
Page:PL A Daudet Mały.djvu/336
This page has not been proofread.